Archiwum miesiąca: czerwiec 2015

Restauracja Fregata w Zagórzu Śląskim

Restaurację Fregata nad Jeziorem Bystrzyckim kilkakrotnie polecała nam rodzina. Przynajmniej tak twierdzą, bo my skutecznie wyrzuciliśmy to z pamięci. Trafiliśmy tam zupełnie przypadkiem, szukając czegoś do zjedzenia, kiedy byliśmy w okolicy przy okazji zwiedzania Sztolni Walimskich i Zamku Grodno.

Była czerwcowa sobota, temperatura oscylowała w okolicach 30 stopni. Droga do restauracji – wąska szosa wokół jeziora – była na całej długości zastawiona samochodami amatorów sportów wodnych i leżenia plackiem na rozżarzonej plaży. Restauracja Fregata, z dużym tarasem i stolikami w cieniu parasoli, okazała się naszą oazą.

W środku bogaty wystrój, co kawałek trochę inny, trochę jakby przypadkowy. W kącie terrarium z legwanem. Na tarasie co najmniej trzy rodzaje mebli i klatka z papugą. Wszystko to tworzy przyjemny klimat, w którym my od razu poczuliśmy się dobrze.

Restauracja jest ogromna, ma dużo miejsc zarówno w środku, jak i na tarasie, więc pomimo sporej liczby gości nie było tłoku. Trochę czasu zajęło nam jednak złożenie zamówienia – w tym temacie obowiązuje samoobsługa i trzeba zrobić to przy ladzie. Tam z kolei uformowała się już niemała, dość wolno przesuwająca się kolejka.

Wybraliśmy chłodnik, polędwiczki wieprzowe w borowikach i smażonego pstrąga, do tego lemoniadę dla ochłody. Porcje okazały się bardzo solidne, a jedzenie (cytat) cholernie dobre (koniec cytatu). Potem, najedzeni jak bąki, mogliśmy jeszcze chwilę posiedzieć na zacienionym tarasie z widokiem na jezioro i zaporę wodną (klik).

Ceny nie są specjalnie niskie (można podejrzeć na pierwszym zdjęciu). My za dwie osoby zapłacilismy około 100 zł. Niemniej, dajemy Fregacie ocenę 5/5 i – podtrzymując tradycję rodzinną – będziemy ją polecać.

Strona internetowa: www.fregata.org
Adres: ul. Wodna 6, Zagórze Śląskie.

Zamek Grodno w Zagórzu Śląskim

Do Zamku Grodno w Zagórzu Śląskim przyjechaliśmy po zwiedzaniu Sztolni Walimskich. Jadąc ze sztolni do zamku należy kierować się na Świdnicę i po około 8 kilometrach dociera się do celu.

Nie ma możliwości podjechania pod sam zamek – trzeba zostawić samochód w centrum miejscowości i przez około kwadrans wspinać się na wzgórze, na którym obiekt jest położony. Jest to jednak całkiem przyjemny spacer położonym w lesie szlakiem.

Już wcześniej w sztolniach nabyliśmy bilety łączone na obie aktrakcje (w cenie 18 zł za bilet normalny i 14 za ulgowy). Jeśli ktoś chciałby kupić bilet jedynie na zwiedzanie zamku, to jest to koszt odpowiednio 10 i 7 zł.

W ramach biletu można zwiedzać zamek zarówno samemu, jak i z przewodnikiem. My zdecydowaliśmy się na tę drugą opcję (w naszym przypadku wiązało się to z piętnastominutowym czekaniem na zwiedzanie). Zdecydowanie nie żałujemy. Pan przewodnik ciekawie opowiadał o zamku, jego historii i mieszkańcach oraz dawnych narzędziach tortur. Dowiedzieliśmy się też trochę o renowacji obiektu, która w ostatnich latach, od kiedy właścicielem zamku została Gmina Walim, zdecydowanie nabrała tempa.

Zwiedzanie trwało około godziny i kończyło się pokonaniem ponad 100 schodów w drodze na wieżę zamkową, z której roztacza się widok na okolicę.

Nasza ocena: 5/5.

Rzadko dajemy piątki. Dlaczego tym razem? Przede wszystkim zamek jest bardzo ładny (wystarczy spojrzeć na wspaniałe portale czy budynek bramny). My dodatkowo trafiliśmy na świetnego przewodnika i piękną pogodę. Siedzenie w cieniu na zamkowym dziedzińcu i słuchanie opowieści sprawiło nam prawdziwą przyjemność. Oczywiście, jak zawsze, jest to nasza subiektywna ocena. 

Strona internetowa: www.zamekgrodno.pl

Sztolnie Walimskie

W sobotę wybraliśmy się do Sztolni Walimskich, a konkretnie do Rzeczki, jednego z podziemnych kompleksów stworzonych w ramach projektu „Riese”. Projekt „Riese” realizowany był w latach 1943-1946 przez hitlerowskie Niemcy i miał na celu między innymi właśnie wydrążenie potężnych bunkrów i podziemnych budowli w Górach Sowich.

Długość korytarzy w zwiedzanym przez nas kompleksie Rzeczka to około 500 metrów. Zwiedzanie odbywa się z przewodnikiem, który opowiada między innymi o historii obiektu, jego pierwotnej funkcji czy ciężkiej sytuacji robotników przymusowych, którzy byli wykorzystywani do budowy kompleksu. Zwiedzanie wzbogacone jest o świetlno-dźwiękowe inscenizacje wydarzeń z przeszłości.

W korytarzach panuje temperatura ok 5-7 stopni Celsjusza i latem warto zabrać dodatkowe okrycia, żeby nie zmarznąć podczas zwiedzania, które w naszym przypadku zajęło około godziny. Podczas zwiedzania oczywiście ma się na głowie kask.

W kompleksie Rzeczka nie ma szczególnie wąskich czy niskich korytarzy i nawet podczas inscenizacji nie zapada absolutna ciemność, jest to więc atrakcja niemalże dla wszystkich.

Nasza ocena: 4/5.

Ceny biletów:
Ulgowy 10 zł, Normalny 13 zł
My skorzystaliśmy z możliwości zakupu biletu łączonego Sztolnie Walimskie + Zamek Grodno – bilet w cenie 14 (ulgowy) i 18 zł (normalny) można wykorzystać na obie atrakcje w odstępie 10 dni.

Adres: ul. 3 Maja 26, Walim
Strona internetowa: www.sztolnie.pl

Piknik w Parku Zdrojowym w Polanicy-Zdroju

Park Zdrojowy położony jest w centrum miejscowości, pomiędzy ulicą Parkową a Zdrojową. Nie tak dawno zrewitalizowany, o dużej powierzchni, z wieloma, także rzadkimi, odmianami drzew i krzewów, fontannami i figurami z brązu.

Obszar parku podzielony jest na kilka mniejszych części, na przykład Park Józefa (wcześniej znany jako Charlotten Park), Park Szachowy czy Park Leśny. W parku znajduje się też skupisko różaneczników, które udało nam się zobaczyć w pełnym rozkwicie (początek czerwca).

My wzięliśmy ze sobą koc, książki i herbatę w termosie i po spacerze przez park znaleźliśmy sobie miejsce pod drzewami, gdzie miło spędziliśmy resztę popołudnia.

Zapraszamy do obejrzenia zdjęć :)

PS Jak różny jest park latem, pełen słońca i ludzi, od tego, który fotografowaliśmy tutaj

Restauracja w Hotelu Alpejskim w Polanicy-Zdroju

Hotel Alpejski znajduje się w Polanicy-Zdroju, na trasie z Kudowy-Zdroju do Kłodzka. My zatrzymaliśmy się tam w drodze ze Skalnych Grzybów.

W karcie znajdziemy zupy, przekąski, dania mięsne, bezmięsne (np. pierogi ruskie czy tagliatelle) i ryby. Każda z tych kategorii liczy po cztery lub pięć potraw. Restauracja specjalizuje się także w winach. My wybraliśmy rosół, zupę dnia (ogórkową), pierś z kurczaka ze szpinakiem i pieczonym ziemniakami oraz polędwiczki wieprzowe w sosie pieprzowym z purée ziemniaczanym i gotowanymi warzywami.

Zamówione potrawy okazały się bardzo smaczne, a porcje duże (nie dajcie się zwieść zdjęciom, talerze były ogromne). Obsługa bez zarzutu, a czas oczekiwania niedługi. Ceny natomiast są dość wysokie, za zamówione dania plus kawę i wodę zapłaciliśmy w okolicach 100 zł.

Poza restauracją i hotelem na miejscu jest również basen, SPA oraz „Tyrolski GrillBar”. O wszystkim tym przeczytacie na stronie internetowej hotelu: http://www.hotel-alpejski.pl/pl.

Nasza ocena restauracji: 4/5.

Adres: ul. Zdrojowa 89, Polanica-Zdrój.

Skalne Grzyby

Skalne Grzyby to skupisko skał pomiędzy Batorowem a Karłowem. Można tam dotrzeć na trzy sposoby: żółtym szlakiem z Batorowa (około 30 minut), niebieskim szlakiem z Wambierzyc (około 70 minut) albo czerwonym szlakiem z parkingu przy Drodze Stu Zakrętów (też około 70 minut). My wybraliśmy pierwszą opcję i zaczęliśmy wędrówkę na parkingu w Batorowie, do którego w około 10 minut dojechaliśmy z Polanicy-Zdroju.

Skalne Grzyby rozrzucone są na przestrzeni około 2,5 km przy różnych szlakach turystycznych. Szlaki są dobrze oznaczone. Dla nas ogromną pomocą okazała się mapka zamieszczona poniżej (pochodzi stąd, my zapisaliśmy ją sobie na komórce). Jak widać po układzie poziomic, zdecydowanie najłagodniejszy jest szlak żółty, za to szlaki niebieski i zielony niepozbawione są stromych podejść. Nasz trasa zaczynała się w lewym dolnym rogu mapki (przy skale o nazwie Żaba). Pokonaliśmy całą trasę żółtym szlakiem, a w drodze powrotnej przeszliśmy też trochę szlakiem czerwonym, niebieskim i zielonym, by wrócić z powrotem na szlak żółty (na drugiej mapce zaznaczyliśmy czarną linią trasę naszego spaceru).

Skały opatrzone są nazwami, jak na przykład Głowa Psa, Pielgrzym czy Skalne Wrota – części z tych nazw można się dopatrzeć na załączonej mapce. Szkoda trochę, że skały podpisane są jedynie na mapkach, w terenie trzeba trochę zgadywać, próbując analizować kształty form skalnych. Trzeba też uważnie się rozglądać, bo niektóre skały schowane są za drzewami, trochę dalej od szlaku. Na ostatnim zdjęciu widać również ciekawy potok, który przecina żółty szlak niedaleko parkingu w Batorowie, a swoją czerwoną barwę zawdzięcza temu, że przepływa przez torfowiska (wiemy, bo przeczytaliśmy na Wikipedii).

Cały spacer zajął nam trzy i pół godziny (ale szliśmy tempem spacerowym, zatrzymując się na zdjęcia czy coś do zjedzenia). Trasa jest bardzo przyjemna, położona w lesie, można także dobrać poziom trudności szlaku do własnych możliwości. Polecamy!

Kiedy wracaliśmy, wiele osób korzystało z przygotowanych na parkingu w Batorowie miejsc na ognisko, korzystając z wolnego dnia i ładnej pogody. Planujemy tam jeszcze wrócić, tym razem biorąc własne kiełbaski!