Archiwum kategorii: Atrakcje

Szczeliniec Wielki

W styczniu udało nam się wygospodarować kilka dni i po raz kolejny odwiedzić Kotlinę Kłodzką. Szukaliśmy ciekawego miejsca na dłuższy zimowy spacer i w ten sposób nasz wybór padł na Szczeliniec Wielki – najwyższy szczyt Gór Stołowych (919 m n.p.m.), na który prowadzi niezwykle malownicza trasa turystyczna.

Już jadąc samochodem na trasie Polanica-Zdrój – Karłów natknęliśmy się na tak piękne zimowe widoki, że wysiedliśmy, żeby zrobić kilka zdjęć.

Schronisko na Szczelińcu to podobno jedno z jedynie dwóch obiektów w Polsce, do którego w żaden sposób nie można dojechać samochodem. Pieszo na szczyt można dostać się w sposób dwojaki (więcej szczegółów na stronie schroniska). My wybraliśmy bardziej popularną trasę, czyli tę, która zaczyna się w Karłowie i wiedzie na szczyt schodami. Samochód zostawiliśmy na parkingu w Karłowie i ruszyliśmy na spacer.

Przy wejściu na trasę widniał duży plakat z informacją, że trasa turystyczna jest aktualnie zamknięta i wejście odbywa się na własną odpowiedzialność. Być może jest to stała praktyka w okresie zimowym. Rok temu widzieliśmy ten sam plakat i zrezygnowaliśmy z próby wejścia na szczyt. W tym roku nie daliśmy się zniechęcić, idąc za przykładem sporej liczby osób (nawet z małymi dziećmi), które zostawiły auta na parkingu i ruszyły w trasę. Wejście na szczyt odbywa się inną drogą niż zejście, co dobrze widać na zdjęciu poniżej.

Droga na górę składa się po prostu z kamiennych stopni, jest wyporęczowana i nie da się tam zgubić. Sporadycznie prowadzi przez wąskie korytarze skalne. Trasy nie są odśnieżane, więc trzeba iść ostrożnie, względnie zrezygnować z wchodzenia na szczyt w przypadku dużych opadów śniegu. Nam droga pod górę nie nastręczyła większych trudności, chociaż niezastąpione okazały się wygodne buty zimowe z bieżnikiem i grube rękawiczki (inaczej trudno byłoby trzymać się poręczy). W ciągu około 40 minut znaleźliśmy się na szczycie.

Na górze znajduje się punkt widokowy, z którego rozciąga się panorama na okolicę oraz schronisko (czynne pomimo teoretycznie zamkniętej trasy), w którym można ogrzać się przy kominku i ciepłej herbacie, coś zjeść, a nawet spędzić noc.

Po odpoczynku w schronisku ruszyliśmy na dół, oczywiście inną trasą niż ta, którą weszliśmy na szczyt. I tu niespodzianka: droga na dół jest dwa razy dłuższa i dwa razy trudniejsza. Jest bardzo ciekawa (tutaj znajduje się większość skalnych przesmyków) i na pewno warto ją wybrać wiosną, latem czy jesienią. Zimą mierzmy siły na zamiary. Widzieliśmy wiele osób, które wracały na dół „pod prąd”, czyli tak, jak my dostaliśmy się na szczyt, i to naprawdę nie był taki zły pomysł. Inaczej może się okazać, że część drogi pokonacie na własnym siedzeniu. Nie mamy zdjęć z tej części trasy, gdyż zajęci byliśmy utrzymywaniem się przy życiu ;) Dodatkowo górna część trasy prowadzącej na dół jest dość słabo oznaczona i zarówno nam, jak i innym osobom udało się w pewnym momenie zgubić.

Jako że dotarliśmy do samochodu cali i zdrowi, potraktowaliśmy te drobne niedogodności jako zimową przygodę. Całą wycieczkę wspominamy pozytywnie i zachęcamy do odwiedzenia Szczelińca. Pamiętajcie jednak, żeby zimą realnie ocenić sytuację, zwłaszcza, jeśli planujecie spacer z dziećmi.

Zamek Grodno w Zagórzu Śląskim

Do Zamku Grodno w Zagórzu Śląskim przyjechaliśmy po zwiedzaniu Sztolni Walimskich. Jadąc ze sztolni do zamku należy kierować się na Świdnicę i po około 8 kilometrach dociera się do celu.

Nie ma możliwości podjechania pod sam zamek – trzeba zostawić samochód w centrum miejscowości i przez około kwadrans wspinać się na wzgórze, na którym obiekt jest położony. Jest to jednak całkiem przyjemny spacer położonym w lesie szlakiem.

Już wcześniej w sztolniach nabyliśmy bilety łączone na obie aktrakcje (w cenie 18 zł za bilet normalny i 14 za ulgowy). Jeśli ktoś chciałby kupić bilet jedynie na zwiedzanie zamku, to jest to koszt odpowiednio 10 i 7 zł.

W ramach biletu można zwiedzać zamek zarówno samemu, jak i z przewodnikiem. My zdecydowaliśmy się na tę drugą opcję (w naszym przypadku wiązało się to z piętnastominutowym czekaniem na zwiedzanie). Zdecydowanie nie żałujemy. Pan przewodnik ciekawie opowiadał o zamku, jego historii i mieszkańcach oraz dawnych narzędziach tortur. Dowiedzieliśmy się też trochę o renowacji obiektu, która w ostatnich latach, od kiedy właścicielem zamku została Gmina Walim, zdecydowanie nabrała tempa.

Zwiedzanie trwało około godziny i kończyło się pokonaniem ponad 100 schodów w drodze na wieżę zamkową, z której roztacza się widok na okolicę.

Nasza ocena: 5/5.

Rzadko dajemy piątki. Dlaczego tym razem? Przede wszystkim zamek jest bardzo ładny (wystarczy spojrzeć na wspaniałe portale czy budynek bramny). My dodatkowo trafiliśmy na świetnego przewodnika i piękną pogodę. Siedzenie w cieniu na zamkowym dziedzińcu i słuchanie opowieści sprawiło nam prawdziwą przyjemność. Oczywiście, jak zawsze, jest to nasza subiektywna ocena. 

Strona internetowa: www.zamekgrodno.pl

Sztolnie Walimskie

W sobotę wybraliśmy się do Sztolni Walimskich, a konkretnie do Rzeczki, jednego z podziemnych kompleksów stworzonych w ramach projektu „Riese”. Projekt „Riese” realizowany był w latach 1943-1946 przez hitlerowskie Niemcy i miał na celu między innymi właśnie wydrążenie potężnych bunkrów i podziemnych budowli w Górach Sowich.

Długość korytarzy w zwiedzanym przez nas kompleksie Rzeczka to około 500 metrów. Zwiedzanie odbywa się z przewodnikiem, który opowiada między innymi o historii obiektu, jego pierwotnej funkcji czy ciężkiej sytuacji robotników przymusowych, którzy byli wykorzystywani do budowy kompleksu. Zwiedzanie wzbogacone jest o świetlno-dźwiękowe inscenizacje wydarzeń z przeszłości.

W korytarzach panuje temperatura ok 5-7 stopni Celsjusza i latem warto zabrać dodatkowe okrycia, żeby nie zmarznąć podczas zwiedzania, które w naszym przypadku zajęło około godziny. Podczas zwiedzania oczywiście ma się na głowie kask.

W kompleksie Rzeczka nie ma szczególnie wąskich czy niskich korytarzy i nawet podczas inscenizacji nie zapada absolutna ciemność, jest to więc atrakcja niemalże dla wszystkich.

Nasza ocena: 4/5.

Ceny biletów:
Ulgowy 10 zł, Normalny 13 zł
My skorzystaliśmy z możliwości zakupu biletu łączonego Sztolnie Walimskie + Zamek Grodno – bilet w cenie 14 (ulgowy) i 18 zł (normalny) można wykorzystać na obie atrakcje w odstępie 10 dni.

Adres: ul. 3 Maja 26, Walim
Strona internetowa: www.sztolnie.pl

Skalne Grzyby

Skalne Grzyby to skupisko skał pomiędzy Batorowem a Karłowem. Można tam dotrzeć na trzy sposoby: żółtym szlakiem z Batorowa (około 30 minut), niebieskim szlakiem z Wambierzyc (około 70 minut) albo czerwonym szlakiem z parkingu przy Drodze Stu Zakrętów (też około 70 minut). My wybraliśmy pierwszą opcję i zaczęliśmy wędrówkę na parkingu w Batorowie, do którego w około 10 minut dojechaliśmy z Polanicy-Zdroju.

Skalne Grzyby rozrzucone są na przestrzeni około 2,5 km przy różnych szlakach turystycznych. Szlaki są dobrze oznaczone. Dla nas ogromną pomocą okazała się mapka zamieszczona poniżej (pochodzi stąd, my zapisaliśmy ją sobie na komórce). Jak widać po układzie poziomic, zdecydowanie najłagodniejszy jest szlak żółty, za to szlaki niebieski i zielony niepozbawione są stromych podejść. Nasz trasa zaczynała się w lewym dolnym rogu mapki (przy skale o nazwie Żaba). Pokonaliśmy całą trasę żółtym szlakiem, a w drodze powrotnej przeszliśmy też trochę szlakiem czerwonym, niebieskim i zielonym, by wrócić z powrotem na szlak żółty (na drugiej mapce zaznaczyliśmy czarną linią trasę naszego spaceru).

Skały opatrzone są nazwami, jak na przykład Głowa Psa, Pielgrzym czy Skalne Wrota – części z tych nazw można się dopatrzeć na załączonej mapce. Szkoda trochę, że skały podpisane są jedynie na mapkach, w terenie trzeba trochę zgadywać, próbując analizować kształty form skalnych. Trzeba też uważnie się rozglądać, bo niektóre skały schowane są za drzewami, trochę dalej od szlaku. Na ostatnim zdjęciu widać również ciekawy potok, który przecina żółty szlak niedaleko parkingu w Batorowie, a swoją czerwoną barwę zawdzięcza temu, że przepływa przez torfowiska (wiemy, bo przeczytaliśmy na Wikipedii).

Cały spacer zajął nam trzy i pół godziny (ale szliśmy tempem spacerowym, zatrzymując się na zdjęcia czy coś do zjedzenia). Trasa jest bardzo przyjemna, położona w lesie, można także dobrać poziom trudności szlaku do własnych możliwości. Polecamy!

Kiedy wracaliśmy, wiele osób korzystało z przygotowanych na parkingu w Batorowie miejsc na ognisko, korzystając z wolnego dnia i ładnej pogody. Planujemy tam jeszcze wrócić, tym razem biorąc własne kiełbaski!

Zwiedzanie Zamku na Skale

Zamek na Skale znajduje się przy drodze z Kłodzka do Lądka-Zdroju, praktycznie już przed samym Lądkiem, 2,5 km od trasy. Mieści się tam hotel, restauracja, SPA. My mieliśmy gdzie spać i byliśmy już po obiedzie :), więc zdecydowaliśmy się na samo zwiedzanie Zamku.

Zaczęło się od nieporozumienia. Na stronie czytamy, że Zamek można zwiedzać z przewodnikiem codziennie od 10 do 17. Dzwonimy, dowiadujemy się, że można przyjeżdżać do samej 17. O 16:20 wsiadamy do samochodu w Polanicy-Zdroju. Na drodze fatalne warunki, śnieg i mróz, boimy się, że się spóźnimy. O 16:45 dzwonimy, że możemy dotrzeć 5 minut po 17. Pani w recepcji mówi, że to nic takiego, zwiedzanie poczeka.

Dokładnie o 17:02 wchodzimy do Zamku. Dowiadujemy się, że pani przewodnik też właśnie jedzie i się spóźni. Siadamy przy kominku i czekamy. 10 minut, 15, 20. W międzyczasie kolejne osoby mówią nam, że na pewno coś źle zrozumieliśmy, że pani w słuchawce chyba mówiła coś innego, że pani przewodnik wyjechała pięć minut przed piątą i teraz musi wrocić. Wycieczkę po zamku zaczynamy z dokładnie godzinnym opóźnieniem.

Samo zwiedzanie… hmm… Jeśli liczymy na opowieści o rycerzach, sekretnych przejściach i duchach, to raczej wyjdziemy zawiedzeni. Usłyszymy w zamian o renowacji obiektu, obejrzymy kilka pomieszczeń reprezentujących różne style w ornamentyce i architekturze wnętrz i kilka obrazów. Być może pani przewodnik dostosowuje treść zwiedzania do grupy zwiedzającej (my byliśmy tylko we dwoje), ale mimo wszystko młodsze dzieci raczej nie będą takim zwiedzaniem zainteresowane.

Starszym dzieciom spodoba się może „gra terenowa”, którą można za 5 zł dokupić do zwiedzania. Gra polega na chodzeniu po zamku i szukaniu wskazówek, które potem pozwolą na odgadnięcie hasła.

 

Zainteresowanym zwiedzaniem gorąco rekomendujemy telefoniczne umawianie się na konkretną godzinę.

Ceny biletów: 20 zł za bilet normalny, 15 zł za ulgowy. Po wcześniejszym uzgodnieniu możliwe jest także zwiedzanie w języku angielskim lub niemieckim.

Adres: Trzebieszowice 151, Lądek Zdrój.
Strona internetowa: www.zameknaskale.com.pl

Nasza ocena: 3/5. Mogłoby być lepiej, ale jeśli mamy chwilę czasu i jesteśmy w okolicach Lądka, to chyba warto wjechać, obejrzeć Zamek, który prezentuje się po renowacji całkiem ładnie, a może też zjeść coś w zamkowej restauracji, czy własnie przejść się po obiekcie z przewodnikiem.

My nie żałujemy wycieczki. Przy okazji zawitaliśmy do Albrechtshalle, naszej ulubionej kawiarni w Lądku, a wracając z ciastka zobaczyliśmy mknącą przez miasto bryczkę z Willi Marianna :)

Ogród Bajek, Międzygórze

Podczas wczorajszego pobytu w Międzygórzu wybraliśmy się na spacer do Ogrodu Bajek. Jest to ciekawe miejsce, znajdujące się na drodze na Igliczną. Można więc wejść tam w drodze na szczyt, albo urządzić sobie krótszy spacer, kończący się właśnie w Ogrodzie Bajek.

Według informacji na stronie PTTK (link tutaj), do Ogrodu Bajek można dotrzeć aż na 6 różnych sposobów:
 – z centrum Międzygórza żółtym szlakiem przez Polanę Śnieżną (30 min)
 – z centrum Międzygórza ul. Sanatoryjną, następnie drogą za pensjonatem „Sarenka”, dochodzimy do szlaku czerwonego biegnącego od wodospadu Wilczki, dalej do szlaku dojściowego czerwonego i dalej dojściowym szlakiem czerwonym (40 min)
 – z przystanku PKS ul. Śnieżna lub z parkingu naprzeciw Ośrodka Wypoczynkowego „Gigant” Szlakiem Czerwonego Krasnala (30 min)
 – z przystanku PKS ul. Śnieżna lub z parkingu naprzeciw Ośrodka Wypoczynkowego „Gigant” Szlakiem Żółtego Krasnala (40 min)
 – od parkingu przy Domu „Nad Wodospadem” szlakiem strzałkowym OGRÓD BAJEK (30 min)
 – dojechać drogą do Marianówki i dalej do skrzyżowania pod Igliczną i dalej pieszo szlakiem żółtym w kierunku Międzygórza (20 min)

My zostawiliśmy samochód na parkingu naprzeciwko „Giganta” i mieliśmy tam do wyboru dwie trasy: Szlak Czerwonego i Żółtego Krasnala. Drogi rozdzielały sie już na samym początku. Czerwony Krasnal piął się stromo do góry, podczas gdy podejście Żółtego Krasnala sprawiało wrażenie łagodniejszego (zdjęcie nr 1). Ze względu na śnieg i mróz wybraliśmy łatwiejsze podejście, czyli Szlak Żółtego Krasnala. Jest to szlak polecany osobom z wózkami i na rowerach, tak więc osiągalny dla wszystkich. Żółty Krasnal towarzyszył nam przez całą drogę jako oznaczenie szlaku. W połowie drogi szlak połączył się z czerwonym szlakiem (zdjęcie nr 2), tym biegnącym od wodospadu i tak już zostało do samego Ogrodu.

 

Przed zwiedzaniem kupuje się bilet, w cenie 6 (normalny) lub 4 zł (ulgowy). W środku za to czekają na nas drewniane domki i znane z bajek postacie – Jaś i Małgosia, Pszczółka Maja, Mała Mi, Bolek i Lolek, Krecik, Koziołek Matołek, Shrek i Fiona, Różowa Pantera, Królewna Śnieżka, Kubuś Puchatek i wiele innych. Niektóre pozostały przez nas nierozpoznane (na przykład odziana w róż blond piękność, widoczna na trzecim zdjęciu :)), niektóre potraktowane trochę z przymrużeniem oka, niektórym brakuje kończyny bądź dwóch. Dookoła jest również sporo drewnianych tabliczek z humorystycznymi napisami.

 

Figurki oczywiście nie każdemu muszą przypaść do gustu, są również dość zniszczone. Niemniej przyjemnie przystanąć na chwilę w towarzystwie drzew i ulubionych bohaterów z bajek, i nie mówimy tu tylko o dzieciach. Dodatkowo do Ogrodu nie można dojechać samochodem, więc wizyta tam może być fajną motywacją do spaceru po Masywie Snieżnika.

Nasza ocena: 3/5.

Ogród Bajek otwarty jest od maja do września od 10 do 18, a od października do kwietnia od 10 do 16. Zamknięty jest tylko w jeden dzień w roku – 1 listopada.

Ząbkowice Śląskie – Krzywa Wieża, Laboratorium Frankensteina i inne atrakcje

Wczoraj przejechaliśmy się do Ząbkowic Śląskich z zamiarem zwiedzenia Krzywej Wieży. W internecie przeczytaliśmy jednak, że można niedrogo zakupić bilet na zwiedzanie całego „pakietu”, czyli Krzywej Wieży, Zamku, Izby Pamiątek Regionalnych oraz trasy „Śladami Frankensteina”, połączonej z Laboratorium Frankensteina. Informację na ten temat można znaleźć tutaj. Od ostatniej aktualizacji strony ceny biletów zostały podniesione o złotówkę, czyli zapłaciliśmy 14 złotych za bilet normalny i 7 za bilet ulgowy.

Bilet kupuje się w Izbie Pamiątek Regionalnych (zdjęcie poniżej), która znajduje się na ul. Krzywej 1. Pracuje tam sporo osób, a godziny zwiedzania poszczególnych obiektów nie są stałe. Sprawia to wrażenie lekkiego bałaganu, ale nie musieliśmy czekać na zwiedzanie żadnej z atrakcji składowych. Kolejność zwiedzania zależy od sytuacji i liczby zwiedzających, my postanowiliśmy przedstawić obiekty w takiej kolejności, w jakiej sami je oglądaliśmy.

 

Najpierw zostaliśmy zaprowadzeni do zamku. Jest to ciekawe miejsce, poddawane aktualnie rewitalizacji, dzięki której można bezpiecznie zwiedzić spore fragmenty zamku. Historię obiektu można prześledzić tutaj. Przewodnik opowiedział nam o zamku i jego odbudowie oraz zaprowadził we wszystkie udostępnione dla turystów miejsca.

 

 Następnie weszliśmy na Krzywą Wieżę (informacje tutaj). To samodzielny etap zwiedzania. Do pokonania jest (uwierzyliśmy na słowo) 139 schodów, a ze szczytu wieży rozciąga się piękny widok na okolicę.

 

Następnie wróciliśmy do Izby Pamiątek Regionalnych, gdzie czekała na nas trasa Śladami Frankensteina oraz Laboratorium Frankensteina. Pomysł wywodzi się z faktu, że Ząbkowice Śląskie za czasów niemieckich nazywały się właśnie Frankenstein. Ta część zwiedzania obejmuje informacje na temat książki „Frankenstein” Mary Shelley i byłych mieszkańców Ząbkowic Śląskich, a także inscenizacji „laboratorium” dr. Frankensteina.

 

Na sam koniec zostało nam zwiedzanie samej Izby Pamiątek Regionalnych. Zwiedzać ją można samemu lub z przewodnikiem. Nam udało się skorzystać z towarzystwa przewodnika. Zwiedzanie zajęło aż 50 minut, ale cały czas pozostało ciekawe. W Izbie znajduje się sporo sal z różnymi ekspozycjami, np. dawnymi pocztówkami z Ząbkowic Śląskich, starymi elementami wyposażenia wnętrz, urządzeniami gospodarstwa domowego, czy bronią i elementami uzbrojenia.

 

Całość zwiedzania zajęła nam aż 2,5 godziny. Na pewno zależy to od tego, jak ułoży nam się zwiedzanie i ile czasu spędzimy z przewodnikiem, ale tak czy inaczej warto zarezerwować sobie sporo czasu na ten cel. Miejsce zaskoczyło nas pozytywnie (zanim tam dotarliśmy mieliśmy wrażenie, że „nie bardzo jest tam co zwiedzać”) i dajemy mu ocenę 4/5.

Kopalnia Złota, Złoty Stok

Kopalnia Złota w Złotym Stoku to naszym zdaniem jedna z ciekawszych atrakcji w Kotlinie Kłodzkiej. W cenie biletu (17 i 14 złotych) mamy 90-minutowe zwiedzanie kopalnianych sztolni z przewodnikiem (a w jednej z nich jedyny w Polsce podziemny wodospad), wejście do muzeum minerałów i przejażdżkę kopalnianą kolejką. Przewodnicy opowiadają ciekawie i z humorem, a w środku kopalni można spotkać nawet… gnoma ;)

Kopalnia oferuje również atrakcje dodatkowe, takie jak podziemny spływ łodzią, zwiedzanie kopalni złota z fabułą (program trwający około 5 godzin!) i płukanie złota. Niestety nie sprawdzaliśmy, więc nie możemy podzielić się swoimi doświadczeniami, ale przy najbliższej okazji planujemy spróbować spływu łodzią. Kopalnia organizuje również zwiedzanie ekstremalne w niedostępnych dla ruchu turystycznego chodnikach kopalnianych dla osób pełnoletnich.

Czekając na zwiedzanie z przewodnikiem możemy zjeść np. gofra czy gotowaną kukurydzę, na terenie kopalni znajduje się również restauracja.

Czas zwiedzania w opcji podstawowej: około 90 minut.

Nasza ocena: 5/5 – dobra zabawa zarówno dla dzieci, jak i dla dorosłych.

Adres: ul. Złota 7, Złoty Stok.
Strona internetowa: www.kopalniazlota.pl

 

Skansen w Pstrążnej, Kudowa-Zdrój

Skansen, a właściwie Muzeum Kultury Ludowej Pogórza Sudeckiego, znajduje się w Pstrążnej – wiejskiej dzielnicy Kudowy-Zdroju, która kiedyś stanowiła osobną wieś.

Bilety wstępu kosztują 7 i 5 złotych. Kiedy przyjechaliśmy kasa była akurat pusta, ale nikt nie miał nam za złe, że rozpoczęliśmy zwiedzane bez uprzedniego kupna biletów (okazja do zakupu pojawiła się pięć minut później).

Na skansen składają się oryginalne stare zabudowania, które zostały przewiezione z różnych miejsc w Kotlinie Kłodzkiej. Są to na przykład stare domy, stodoła, dzwonnica alarmowa czy wiatrak. Do większości budynków można wejść i obejrzeć zgromadzone tam przedmioty codziennego użytku oraz przyrządy związane z konkretnymi rzemiosłami, jak na przykład narzędzia piekarza, kowala czy bednarza.

Ciekawe jest, że po skansenie nikt nas nie oprowadza ani nie pilnuje. Raz na jakiś czas napotykamy prosbę na piśmie, aby nie dotykać eksponatów, ale do wszystkiego możemy podejść blisko i dokładnie obejrzeć. Nam taka forma zwiedzania bardzo się podobała i mamy nadzieję, że nikt nigdy jej nie nadużyje na szkodę skansenu.

Powierzchnia skansenu jest całkiem spora, a podejście pod górę, aby obejrzeć wiatrak – dość strome i wymagające. Są jednak również ławki, na których można chwilę odpocząć, a nawet coś zjeść. Każdy na pewno w innym tempie będzie zwiedzał skansen, nam zajęło to około 40 minut.

W ciągu roku na terenie skansenu odbywają się różne wydarzenia kulturalne.

Nasza ocena: 4/5 (choć jest to mocna czwórka i zastanawialiśmy się też nad piątką).

Zwiedzanie skansenu można połączyć ze zwiedzaniem Kaplicy Czaszek i Ruchomej Szopki, które znajdują się w Czermnej – dzielnicy Kudowy-Zdroju, którą mijamy po drodze do skansenu. Obok skansenu znajduje się również warty obejrzenia Kościół Ewangelicko-Reformowany.

Adres: ul. Pstrążna 14, Kudowa-Zdrój
Strona internetowa: www.skansen.kudowa.pl

Polecamy upewnić się telefonicznie, czy skansen jest dostępny do zwiedzania w wybranym przez nas czasie, ponieważ godziny otwarcia ulegają zmianom.

Podziemna Trasa Turystyczna, Kłodzko

Wczoraj postanowiliśmy odwiedzić Podziemną Trasę Turystyczną. Trasa jest 600-metrowym ciągiem korytarzy i piwnic, znajdującym się pod starym miastem w Kłodzku. Zwiedzanie odbywa się w jednym kierunku, rozpoczynamy na ul. Zawiszy Czarnego, a kończymy na ul. Czeskiej, gdzie można rozpocząć zwiedzanie kolejnego obiektu – Twierdzy Kłodzkiej i znajdujących się pod nią labiryntów (Twierdzę Kłodzko opisaliśmy tutaj).

Podziemna Trasa Turystyczna jest pełna atrakcji. Są tam manekiny przedstawiające dawnych mieszkańców Kłodzka, muzyka płynąca z głośników oraz filmiki i tabliczki opowiadające o różnych aspektach dawnego życia. Duża część ekspozycji jest poświęcona systemowi kar i tortur, co może być drastyczne dla młodszych dzieci.

Początek Trasy nie jest zbyt dobrze oznaczony (pierwsze zdjęcie w galerii), za pierwszym razem udało nam się go przeoczyć i musieliśmy prosić o pomoc mieszkańców Kłodzka.

Bilety są w cenie 12 i 9 złotych. Przejście Trasy zajęło nam ok. 20-25 minut. Zwiedzaliśmy zimą, więc byliśmy ciepło ubrani. Latem konieczne może być zabranie dodatkowych okryć.

Nasza ocena: 4/5.

Adres: ul. Zawiszy Czarnego 3, Kłodzko.
Informacje na temat Trasy znajdują się na stronie: www.klodzko.pl/klodzko/klodzko_15/index.php?option=com_content&view=article&id=66:podziemia&catid=48:zabytki&Itemid=100