Archiwa tagu: kościół

Międzygórze i Alpejski Dwór

Międzygórze to niezwykle klimatyczna miejscowość z charakterystyczną drewnianą zabudową, leżąca u podnóża Śnieżnika. Kiedy byłam dzieckiem, Międzygórze nieodłącznie kojarzyło mi się ze śniegiem. Nawet kiedy w całej Polsce drogi pozostawały czarne, na drodze wjazdowej do Międzygórza zaczynała się zima. Śnieg nie zawiódł także w tym roku :)

Na zdjęciach możecie zobaczyć kilka z pięknych budynków Międzygórza – dom wczasowy Gigant, na który składają się dwa obiekty, kolejny drewniany budynek i dwa kościoły, położone niedaleko siebie – kamienny św. Krzyża i drewniany św. Józefa (niegdyś biały, teraz pomalowany na ciemno; my chyba wolimy poprzednią wersję).

 

Jest też 22-metrowy wodospad Wilczki, położony niedaleko drogi – można zostawić samochód na parkingu i dojść do niego w dosłownie kilka minut. Poniżej zdjęcie wodospadu w zimowej aurze i na wszelki wypadek też takie z września, bo w śniegu niewiele widać.

 

Międzygórze jest również dobrą bazą wypadową do górskich wędrówek – można stąd na przykład wybrać się na Śnieżnik czy Igliczną. My w tym roku przespacerowaliśmy się do Ogrodu Bajek, który leży właśnie na drodze na Igliczną.

Po spacerze wybraliśmy się na obiad do restauracji w Alpejskim Dworze. Jest to pensjonat i restauracja leżące trochę na uboczu Międzygórza i pewnie nie znaleźlibyśmy się tam, gdyby nie fakt, że polecano nam to miejsce już kilkakrotnie.

 

W środku miły wystrój i obsługa, a dania podawane są w pięknej ceramice, wykonanej specjalnie dla Alpejskiego Dworu. Restauracja szczyci się tym, że nie wykorzystuje w przygotowywaniu potraw żadnych sztucznych dodatków, nie korzysta także z półproduktów. Na życzenie serwuje się dania bezglutenowe.

W menu przystawki, zupy (rosół, krem z dyni, grzybowa z sandaczem i chrzanowa z boczkiem), 8 dań głównych w cenie od 27 do 55 zł (nadroższe danie to grillowana polędwica wołowa z dodatkami), pierogi, dania dla dzieci, desery i napoje. My wybraliśmy rosół (okazuje się, że można zrobić dobry bez użycia kostki rosołowej!), zupę chrzanową, polędwiczki wieprzowe w sosie grzybowym z kaszą gryczaną i surówką, plastry schabu i boczku z serem, konfiturą cebulową, frytkami i surówką i herbatę. Wszystkie dania były smaczne i świeże, a porcje spore. W karcie kusiła nas także szarlotka, domowy pasztet i prawdziwa lemoniada, ale te przyjemności zmuszeni już byliśmy odłożyć na następny raz.

 

A podczas wizyty w toalecie – niespodzianka. Kafelki z podobiznami najładniejszych budynków okolicy :)

 

Nasza ocena: zasłużone 5/5.

Nie mieliśmy okazji spać w Alpejskim Dworze, ale przeglądając stronę internetową ujęła nas oferta skierowana do gości pensjonatu – lunchbox na wynos z dwoma kanapkami i sałatką z sezonowych warzyw (oczywiście można wziąć też standardowe śniadanie). Jest także możliwość urządzenia ogniska, paintballu czy zorganizowania opieki dla dzieci.

Adres: ul. Sanatoryjna 13, Międzygórze.
Strona internetowa: http://www.alpejskidwor.pl

Restauracja czynna jest codziennie od 13 do 21. W czasie świąt i weekendów zalecana jest telefoniczna rezerwacja stolików.

Zdobywanie Ślęży

Postanowiliśmy dodać na stronie nową kategorię: obok Restauracji i Atrakcji pojawiło się także Chodzenie po górach. Nie jesteśmy zapalonymi piechurami, ale od czasu do czasu udaje nam się odbyć jakiś dłuższy spacer po górach i postanowiliśmy podzielić się opracowanymi przez nas trasami.

Wczoraj wybraliśmy się na Ślężę. Ślęża nie znajduje się już w Kotlinie Kłodzkiej, ale na Przedgórzu Sudeckim, na które łatwo można dotrzeć samochodem (około półtorej godziny jazdy z Polanicy-Zdroju). My zaczęliśmy naszą trasę od Domu Turysty PTTK pod Wieżycą (Sobótka, ul. Armii Krajowej 13, www.podwiezyca.com.pl). W dni powszednie można zostawić samochód pod samym schroniskiem, w dni wolne od pracy obowiązuje natomiast zakaz wjazdu w bezpośrednią okolicę schroniska i musimy przebyć ostatnie kilkaset metrów pieszo.

Według naszej wiedzy spod Domu Turysty odchodziły dwie trasy na szczyt. Jedna z nich to żółty szlak turystyczny, który jednak w pierwszym etapie jest dość męczący, ponieważ podchodzi pionowo pod Wieżycę – inny szczyt w Masywie Ślęży. Wiedzieliśmy też o istnieniu czerwonego szlaku, który miał być nieco dłuższy, ale mniej męczący. Postanowiliśmy wybrać drugą opcję.

Od schroniska odchodził żółty oraz czarny szlak turystyczny. Odchodził też czerwony szlak archeologiczny (trochę inne oznaczenia) i uznaliśmy, że to ten, o który nam chodziło. Niestety, był dość słabo oznaczony (słabiej niż szlaki turystyczne) i kilka razy kluczyliśmy, nie wiedząc, które odgałęzienie drogi wybrać. Ostatecznie – zupełnie niespodziewanie – dotarliśmy do szlaku niebieskiego i tym szlakiem weszliśmy na sam szczyt. Na załączonej mapce (zdjęcie zrobione na Szczycie Ślęży) widać, że czerwony szlak turystyczny (a nie archeologiczny), którym chcieliśmy wejść na górę, odchodzi z innego miejsca i nie byliśmy w stanie go znaleźć, parkując w pobliżu Domu Turysty pod Wieżycą.

 

Szlak niebieski z początku wydawał się łagodny, szybko jednak zmienił się w pionowe podejście pod Ślężę i tak pozostało już do samego końca. Z niebieskiego oznaczenia zupełnie nie wynika, jak wymagająca jest to trasa, przynajmniej dla osób nieprzyzwyczajonych do takich wyzwań. W końcu jednak udało nam się dotrzeć na szczyt. Cała trasa to 4,75 kilometra i około godziny czterdziestu minut (zrzut ekranu ze śledzenia trasy pokazuje trochę więcej czasu, gdyż po dotarciu do schroniska na szczycie byliśmy tak zaaferowani, że zapomnieliśmy zatrzymać śledzenia). Szliśmy bez pośpiechu, z przerwami na odpoczynek, picie, jedzenie czy zrobienie zdjęć.

 

Na szczycie znajduje się schronisko (www.domturysty.net), w środku którego mieści się bar i pokoje noclegowe – niestety baza noclegowa jest aktualnie nieczynna do odwołania. W barze nie ma dużego wyboru, ale jest kilka potraw przygotowywanych na miejscu i spośród nich wybraliśmy zupę pomidorową i fasolkę po bretońsku. Toaleta niestety znajduje się poza budynkiem schroniska i jest typowym wychodkiem bez umywalki. Nas skutecznie zniechęciła od skorzystania.

Na szczycie znajduje się również prehistoryczna rzeźba niedźwiedzia i ciekawy kościółek (www.sleza.info/kosciol). Niestety, podczas naszego podejścia pogoda nie dopisywała i cały szczyt pokryty był mgłą. Nie udało nam się też obejrzeć kościoła, który był w tym czasie zamknięty (prawdopodobnie ze względu na wykonywane w nim prace).

 

W drodze powrotnej wybraliśmy szlak żółty (dalej nęcił nas czerwony, który w pierwszym etapie trasy w dół pokrywał się z żółtym, a potem prowadził łagodniejszą trasą dookoła Wieżycy, ale nie prowadził do miejsca, w którym zostawiliśmy samochód). Pierwsza, wspólna część trasy była łagodna i prowadziła między innymi koło prehistorycznych rzeźb: postaci z rybą i – kolejnego już – niedźwiedzia. Według legendy dziewczyna z wioski znalazła małego niedźwiadka i codziennie karmiła go rybą. Niestety, niedźwiedź podrósł i pewnego dnia odgryzł głowę swojej żywicielce, co postanowiono uwiecznić na rzeźbie.

Druga część trasy, prowadząca przez szczyt Wieżycy, była rzeczywiście stroma (na szczęście szliśmy w dół, a nie pod górę). Wydaje nam się jednak, że stromy fragment był sporo krótszy od tego na szlaku niebieskim. Na szczycie Wieżycy znajduje się ciekawa wieża widokowa (strona na wikipedii), niestety podczas naszego podejścia nie można było na nią wejść.

Droga powrotna w naszym wykonaniu to 4,03 kilometra i godzina dwadzieścia sześć minut.

 

Nie będziemy tym razem wystawiać własnej oceny, ponieważ byłaby ona bardzo subiektywna – wszystko zależy od tego, na ile lubimy chodzić po górach. Jeśli ktoś ma słabą kondycję, polecalibyśmy jednak poszukać tego „nieuchwytnego” czerwonego szlaku turystycznego, który podobno odchodzi z przystanku PKS w Sobótce, obok Sanktuarium Św. Anny (informacja stąd). Trasa jest bardzo ciekawa, a jej duża część prowadzi przez gęsty las. Na minus działają niestety zamknięte obiekty. Dość mylące jest również oznaczenie szlaków – szlak niebieski jest bardzo stromą trasą pod górę, a czarny łagodnym obejściem dookoła Ślęży.

Edit: Zwrócono nam uwagę, że dojście do czerwonego szlaku ze schroniska pod Wieżycą jest jednak możliwe (i całkiem proste), co wynika z mapki, którą umieściliśmy na początku postu. Wystarczy przejść fragment czarnym szlakiem (byle w dobrą stronę), który przetnie się ze szlakiem czerwonym. Może spróbujemy następnym razem :)

Kościół Ewangelicko-Reformowany w Pstrążnej, Kudowa-Zdrój

Kościół w Pstrążnej zwrócił naszą uwagę podczas wycieczki do skansenu, o którym pisaliśmy tutaj. Nie jest to atrakcja w pełnym tego słowa znaczeniu, ale jeśli bylibyście gdzieś w pobliżu, zachęcamy do krótkiego spaceru dookoła kościoła oraz otaczającego go cmentarza. Jest to piękne, klimatyczne miejsce, można też zrobić tam kilka ładnych zdjęć.

Niestety nie udało nam się zobaczyć kościoła w środku.

Adres: ul. Pstrążna 25, Kudowa-Zdrój.
Strona internetowa: www.kalwinka.reformowani.pl